Nie wiem czy wiesz…
ale dawno, dawno temu, moje podejście do pieniędzy było bardzo niezdrowe.
Zarabiałam za mało, wydawałam za dużo i co gorsza… NIC nie chciałam z tym zrobić. Czułam jakiś taki wewnętrzny bunt i niechęć aby zacząć zmieniać coś w myśleniu o pieniądzach, w zarządzaniu nimi i nauczeniu się aby je zarabiać.
Wydawało mi się wtedy, że to, że brakuje mi pieniędzy, że stres, który czuję w ich temacie – że to jest „normalne” i wszyscy tak mają. Co więcej, byłam przeświadczona, że kiedyś sytuacja jakoś sama się poprawi.
Punkt zwrotny przyszedł wtedy kiedy wyskoczył mi potężny wydatek finansowy na który nie byłam gotowa. I sprawy wcale „jakoś” się nie ułożyły. Musiałam pożyczyć pieniądze, a później nie za bardzo miałam z czego oddać.
I ta sytuacja była dla mnie mocno upokarzająca. Bo niby byłam dorosłą kobietą, a nie byłam w stanie zapanować nad własnymi pieniędzmi. I posypały mi się one jak domek z kart, a właściwie to nigdy poukładane nie były.
Dzięki temu wydarzeniu jednak (tak, tak, był w nim pozytyw), zaczęłam szukać rozwiązań finansowych. I zamiast dalej tkwić w pieniężnym dyskomforcie, zaczęłam się z nim mierzyć.
3 rzeczy, które Tobie też mogą pomóc
Moim problemem nie był wtedy tylko brak pieniędzy, ale niezdrowe do nich podejście. Które w konsekwencji do ich braku prowadziły. Na tamtym etapie nie wiedziałam jeszcze ile chcę zarabiać, bo najzwyczajniej nie ufałam samej sobie, że dam radę. Widziałam przecież jak było. Ale byłam przekonana, że chcę zacząć czuć się bezpieczniej finansowo i mieć nad pieniędzmi kontrolę.
Dlatego właśnie od zmiany podejścia do pieniędzy zaczęłam.
1. „Czy potrzebuję tego, czy tego chcę”? – to było zdanie, które stało się moją nową mantrą przy wydawaniu pieniędzy. I sprawiło, że zaczęłam świadomiej do wydatków podchodzić. Za każdym razem kiedy miałam ochotę coś kupić, zadawałam sobie to pytanie, aby być pewną, że nie powtarzam tych samych złych nawyków.
Okazało się nagle, że w portfelu zostaje mi dużo więcej pieniędzy, które mogę przesunąć w inne miejsce! Że przestałam emocjonalnie wynagradzać sobie sytuację w której byłam, że przestałam poprawiać sobie humor, ale zaczęłam KONTROLOWAĆ to na co wydaję pieniądze. Czy czułam przed tym bunt? Oczywiście! Ale zdawałam sobie sprawę, że NIE STAĆ MNIE na to aby zachowywać się po staremu. Że najwyższy czas finansowo dorosnąć!
2. „Ile godzin muszę na to pracować”? To kolejne pytanie, które POTĘŻNIE zaczęło stawiać mnie do pionu!
Znasz ten moment w którym mówisz, ale przecież to jest tanie, jest na przecenie… te kilkadziesiąt złotych mnie nie zbawi, ani milionerką nie uczyni… Ja często sobie tak to tłumaczyłam… I wydawałam się sobie taka sprytna, że upolowałam kolejną okazję. W momencie gdy policzyłam, że na takie chwilowe zachcianki muszę pracować w robocie, której nie lubię 2 czy 3 godziny – to zagotowałam się!
Bo dotarło do mnie jak ciężko muszę pracować i z jaką łatwością te pieniądze wydaję!
To było potężnie otrzeźwiające! Pokazało mi, że zwyczajnie NIE OPŁACA mi się kupować kolejnej rzeczy, bo cena w postaci mojej pracy jest za duża! Uzmysłowiło mi to także, że ja siebie, swojej pracy ani czasu NIE CENIĘ i dlatego jestem nisko opłacana.
To proste wyliczenie sprawiło, że zaczęłam myśleć co zrobić aby mieć wyższą stawkę godzinową – to raz. Dwa, co zrobić aby zacząć zarabiać bez fizycznej pracy. I dlatego właśnie zaczęłam się o biznesie, o zarabianiu i o giełdzie uczyć. (policz sobie w Kalkulatorze Zysków jak mogłabyś pomnożyć pieniądze, które teraz wydajesz)
3. „Czy to jak chcę wydać pieniądze przybliży mnie do moich finansowych celów, czy oddali?” To ostatnia sztuczka w mentalności, która także świetnie zadziałała! Gdy określiłam, że mam dość problemów z pieniędzmi i chcę w końcu zacząć mieć ich więcej – to zaczęłam także uczyć się myślenia skutkowo przyczynowego. Czyli co z czego wynika i co do czego prowadzi.
Rozpisałam sobie na kartce to tak:
Zarabiam za mało(PROBLEM), bo nie mam umiejętności, które dałyby mi większe pieniądze (PRZYCZYNA)
Nie mam takich umiejętności (PROBLEM), bo nigdy wcześniej o tym nie myślałam (PRZYCZYNA)
Boję się w siebie zainwestować i dlatego stoję w miejscu (PROBLEM), bo nie podejmuję decyzji (PRZYCZYNA)
I te wszystkie notatki doprowadziły do tego, że stanęłam przed wyborem ALBO: ALBO.
Czyli ALBO przełamię się i zacznę się uczyć aby zacząć zarabiać więcej. ALBO zostanę tam gdzie jestem.
Nie było nic pomiędzy.
Domyślasz się pewnie, że reszta to już historia i, że do tematu podeszłam poważnie i dlatego szybko przyszły efekty.
I do tego też dzisiaj Ciebie namawiam…
Do uczciwego przyjrzenia się temu gdzie jesteś finansowo. Do pobawienia się pytaniami. Do zobaczenia jak wygląda proporcja pomiędzy tym ile zarabiasz i jak długo musisz pracować na rzeczy, które kupujesz. Na ile szanujesz siebie, swój czas i ile jesteś warta na rynku pracy. Na ile Twoje decyzje przybliżają Cię do lepszych finansów, a na ile oddalają. Co i jak przyczynowo – skutkowo działa w Twoim życiu i jaką przyszłość swoimi decyzjami wybierasz,
Ja wtedy przyjęłam prostą dewizę: korona z głowy mi nie spadnie jeśli trochę popracuję na wygodne życie. Być może teraz zrezygnuję z małych przyjemności, ale komfort, i bezpieczeństwo, które sobie wypracuję, będzie tego warte!
Te 3 proste rady stosuję od lat. Zawsze pomagają mi wejść na poziom moich kolejnych marzeń.
A jak jest u Ciebie? Co z tego tekstu Cię zainspirowało?
pozdrawiam serdecznie,
Ania Witowska
Foto: Andrea-Piacquadio
2 komentarze. Zostaw komentarz
Dzięki Aniu za dzielenie się tymi radami. Mocne, szczególnie “ile muszę na to pracować „. Dzięki za przypomnienie tych zasad. Pozdrawiam 😉
Aniu, czytam i nie dowierzam . Jakbym o sobie czytała . Nadal mam takie podejście do pieniędzy do siebie . Niby takie oczywiste ale ciągle popełniam te same błędy .
Dziękuję . ☺️